Jesteś przekonana przekonany, że on ona ma znosić wszystkie twoje humory, wszystkie fochy.
Jest dla ciebie oczywiste, że ma ulegać twoim naciskom, szantażom emocjonalnym, wymuszaniu.
Że masz prawo obwiniać, oskarżać, wyrażać pretensje.
Że masz prawo udawadniać mu jej bez końca jaki jest zły jaka jest zła.
Winny winna
Winny twojego cierpienia.
Jest dla ciebie oczywiste, że ma przeprosić pierwszy, że pierwsza ma wyciągną rękę.
I tak jest.
I po jakimś czasie – idziesz w tym dalej.
Naginasz tą granice wytrzymałości jeszcze bardziej.
Bo niektóre metody nie dzialają już tak dobrze, na niektóre partner już się uodpornił, to wymyślasz nowe. Często bardziej ekstremalne.
Może często grozisz zerwaniem związku.
Może często wyrażasz wątpliwość w jego sens.
Może podważasz wartość partnera.
Może karzesz go milczeniem.
Może upokarzasz.
Może wyśmiewasz jego preferencje, upodobania
Byle mieć rację. Byle zawsze wygrać.
Byleby zawsze bylo tak jak ty tego chcesz. Po twojemu.
Jesteś przekonana przekonany, że masz do tego wszystkiego prawo, bo przecież cierpisz, tak bardzo cierpisz przez przez niego przez nią, ze przecież on ona cię –
KRZYWDZI.
Krzywdzi cię tym, że ma czelność mieć inną opinię niż ty.
Krzywdzi cię tym, że ma inną preferencję.
Że lubi coś innego niż ty.
Krzywdzi cię tym, że chce czegoś innego niż ty.
Krzywdzi cie tym, że nie robi tego, co chcesz.
Krzywdzi cię tym, że ma SWOJE uczucia i potrzeby.
Krzywdzi cię tym, że ma swoje ograniczenia i uwarunkiwania.
Krzywdzi cię tym, że nie jest taki jakim ty chciałabyś żeby był.
On ona cię tym wszystki przecież krzywdzi!
Krzywdzi cię przecież tak bardzo tym, że nie jest
idealny idealna
Osoba doświadczająca traumy relacyjnej doświadcza związku jako miejsca zagrożenia i dlatego czuje bardzo dużo lęku, wrogości, niepewności, złości, wściekłości.
I walczy bo wierzy, że nie zasługuje na miłość.
I równocześnie bardzo, ale to bardzo – pragnie miłości.
Chce calkowitej akceptacji i bezwarunkowosci i równocześnie nie potrafi zauważyć i uznać często niemal jakichkolwiek uczuć i potrzeb partnera.
Osoba z traumą relacyjną nie umie odróżnić co jest dużym problemem, a co błahostką.
Na wszystko zatem reaguje z podobną intensywnością.
I ze wszystkim w końcu i tak zostaje.
Bo nie umie odróżnic dobrej relacji od złej, zdrowej od toksycznej,
bo w obu czuje się – równie źle.
Zatem druga bardzo częsta opcja związkowa dla osoby z traumą więzi to relacja z osobą z jakimiś zaburzeniami osobowości – np. osoba bez empatii lub osoba niezdolna do miłości lub osoba antyspołeczna itd
Bo osoba z traumą relacyjną częso nie umie ocenić sytuacji. Nie rozumie co się tu dzieje. Nie wie czy miejsce, w którym jest – jest dla niej dobre czy nie.
Bo szuka winnego.
I albo to ona jest winna.
Albo parter.
I ekstremalnie boi się być sama.
Więc ostatecznie zgodzi się nawet na odrobinę, bardzo mało. Prawie nic.
Bo dla osoby z traumą relacyjną związek jest miejscem niebezpiecznym, ale KONIECZNYM, bo poza nim – nie ma NIC, NIE MA – MNIE.
W efekcie – osoba z traumą więzi pragnie niemożliwego, nieosiągalnego, a często godzi się – na byle co.
Bo bez realistycznych oczekiwań nie ma możliwości nawigacji.
Dlatego często wchodzo w relacje z osobowościami zaburzonymi, dysfunkcyjnymi.
A jeśli jest w relacji z osobą wystarczająco zdrową – to sama używa mechanizmów dysfunkcyjnych, bo tyle ma w sobie napięcia. I projektuje to SWOJE napięcie na zewnątrz.
Osoba z traumą relacyjną jest zaborcza i niepewna rownocześnie. Walczy i jest przerażona.
Manipuluje drugą osobą i pozwala manipulować sobą.
Walczy z partenerem i jednocześnie zgadza sie na sytuację dużo poniżej jej potrzeb.
Osoby po traumie relacyjnej czasem w końcu słyszą od swoich partnerów, że są narcystyczne.
Ale to nie jest to.
One po prostu – bardzo sie boją.
Ale też dośc szybko – jeśli tylko mają szansę, jeśli tylko trafią na odpowiednie materiały – Rozpoznają swoje schematy, widzą swój udzial.
I bardzo bardzo chcą sie zmienić.
Ale skutków traumy relacyjnej nie jest tak łatwo zmienić.
To jest często WIELOLETNIA praca.
Najważniejsze jest nabrać Odwagi i zacząć uczyć się wychodzić z uwikłania – zacząć uczyć się Rozpoznawać – co tu jest moje a co jego jej.
I brać odpowiedzialność tylko za to co moje.
I zacząć uczyć się brać RADYKALNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SAMEGO SAMĄ SIEBIE. A to jest związane z gotowością ryzyka – RYZYKA NIE BYCIA W ZWIĄZKU.
Tu trzeba dotrzeć i stawić się do swoich ukrytych przekonań o samym samej sobie.
Ja pracuję z osobami właśnie w taki sposób – szukamy razem drogi najgłębiej jak się da – tam pod podłogą.
Osoba z traumą relacyjną potrzebuje się uczyć odzyskiwać poczucie bezpieczeństwa W CIELE w obecności tej drugiej osoby. Puszczać napięcie. Relaksować ciało.
I robić to wiele razy w ciągu dnia.
A jeśli jesteś może po drugiej stronie, jeśli jesteś z osobą, która często dramatyzuje, histeryzuje, sabotuje, wymusza, walczy- to wiem, że to musi być czasem bardzo trudne.
I to czego napewno bezwzględnie potrzebujesz, to nauczyć się stawiać granice.
Ty też jesteś odpowiedzialny odpowiedzialna za siebie.
Masz prawo czegoś nie chcieć. Ale twoje granice to twoja odpowiedzialność.
Ale – nie spiesz sie zbytnio z wydawaniem wyroków i diagnoz. Nie oskarżaj drugiej osoby zbyt pochopnie o narcyzm… bo to może być calkowicie podcinające skrzydla.
Jeśli tego nie chcesz – to odejdź. Masz do tego prawo. Ale nie szukaj usprawiedliwienia w dawaniu diagnozy drugiej osobie.
Zbyt często to ostatnio słyszę, internet jest pełny tego – jak rozpoznać narcyza, trochę jak polowanie na czarownice.
A nigdy nie masz pojęcia z czym walczy ta druga osoba.
Jakie bitwy w sobie toczy.
Z jakimi falami tsunami się może w sobie mierzy.
Najlepsze rozwiązanie to zawsze odważna radykalna odpowiedzialność za samego siebie. I na tym warto się skupić.
Osoba po traumue relacyjnej nie po trafi kochać. Ale ma w sobie ten potencjał miłości.
I to nie oznacza też, że nie daje pełnych miłosci gestów.
Ale po traumie relacyjnej to, co robisz automatycznie, twoje odruchowe reakcje, które wydają ci się może takie naturalne, są w większości po prostu niekończącym sie oddtwarzaniem tej samej falszywej melodii granej fatalną techniką. Tej, której zostałaś nauczona jako dziecko.
Osoba po traumie więzi porusza się w obszarze trójkąta ofiary – kata – wybawiciela. Ciągnie ją w koleiny jednej z tych ról. Nieważne której. Byle schemat toczył soę dalej. Scenariusz jest zawsze ten sam
Każda z tych ról płynie z uwikłania.
Wyjście to
ODWAŻNA
RADYKLANA
ODPOWIEDZIALNOŚĆ
ZA SAMEGO SAMĄ SIEBIE
Trzeba najpier Rozpoznać Prawdę – po co jest związek, o co chodzi w miłosci, jaka jest właściwa technika gry i potem ćwiczyć to kawałek po kawałku, aż nie nabierze się wprawy.
Ja nadal uczę się kochać.
I jest to coś, czego uwielbiam się uczyć. Traktuję to jako przygodę życia.
I patrzę do tyłu i widzę OGROMNE POSTĘPY.
Ale też doświadczam nadal skutków tej traumy.
Bo jest to coś, co wywołuje zmiany w strukturze mózgu.
Więc wymaga dużo współczucia, troski, zrozumienia, przeżycia, ale i samodyscypliny, uważności i skupienia.
Rozpoznawać ponownie i ponownie – gdzie kończę się ja a zaczyna druga osoba i odwrotnie – gdzie kończy się druga osoba i zaczynam już ja.
Z miłością,
Ula Kamińska – 30,000dni
🙏❤
👍- To ciekawe
💬 – Warte przemyślenia
Udostępniam – komuś też może się przydać